piątek, 20 czerwca 2014
Wiosennie
Koleżanka poprosiła mnie o zrobienie długiej kolorowej bransoletki, którą będzie mogła owinąć sobie 3 razy wokół nadgarstka. Któregoś wieczoru usiadłyśmy, wybrałyśmy kolory, ustaliłyśmy wzór i kilka godzin później powstała bransoletka, która ze względu na długość spokojnie może być naszyjnikiem.
Dawno temu, jako dzieciak zepsułam mamie naszyjnik, który dostała od swojej babci. Naszyjnik podobno był z okresu wojny, a ja część kwiatuszków porozdawałam koleżankom (zupełnie tego nie pamiętam :( ). Teraz, jako stara baba postanowiłam zrobić mamie niespodziankę i kolejny raz 'zajęłam się' naszyjnikiem. Tym razem z pozostałych kwiatuszków zrobiłam nowy naszyjnik. Mama w końcu mi wybaczyła :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szczęśliwa mama:)
OdpowiedzUsuńZaskoczył mnie fakt istnienia takich kwiatuszków już przed wojną. Herringbone'owy sznur jako baza z pewnością mamie się spodoba.
OdpowiedzUsuńWielofunkcyjne biżutki to super rozwiązanie dylematów biżuteryjnych.